Strona:PL Molier - Pocieszne wykwintnisie.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MASCARILLE

To nic; nie przerywajmy sobie. Znamy się nie od dzisiaj, między przyjaciółmi nie można brać do serca lada drobnostki.


SCENA SZESNASTA
DU CROISY, LA GRANGE, MAGDUSIA, KASIA, CELIMENA, LUCYLLA, MASCARILLE, JODELET, MARYŚKA, GRAJKI


LA GRANGE

Czekajcież, hultaje, nie będziecie się bawić naszym kosztem, ręczę. Hej tam! chodźcie mi tutaj. Wchodzi kilku drabów.

MAGDUSIA

Cóż to za śmiałość, rozbijać się tak po naszym domu?

DU CROISY

Jakto, moje panienki, więc mamy cierpieć, aby nasi lokaje znajdowali tu lepsze przyjęcie niż my sami? aby na nasz koszt zalecali się do was i wyprawiali bale?

MAGDUSIA

Wasi lokaje?

LA GRANGE

Tak, lokaje; to ani ładnie, ani przyzwoicie, bałamucić ich w ten sposób.

MAGDUSIA

O nieba! cóż za zuchwalstwo!

LA GRANGE

Ale dość tego! Nie będą już więcej używali naszych sukien, aby się mizdrzyć do was! Jeśli chcecie ich kochać, owszem, ale dla pięknych oczu. Dalej, ściągnąć wszystko![1]

  1. Dalej, ściągnąć wszystko... Komentatorzy wzmiankują tu następującą tradycyjną scenę: Draby zdzierają z obu pożyczone ubranie. Jodelet, aby ukryć swą chudość, pokrył ją mnóstwem kamizelek, które ściągają zeń kolejno, wreszcie pokazuje się w stroju kucharza: wyciągnąwszy z za pasa białą czapkę i włożywszy ją na głowę, klęka z szacunkiem przed Kasią, która