Przejdź do zawartości

Strona:PL Moj stosunek do kosciola.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

które nikomu nie są potrzebne i pozostają głosem, rozlegającym się w pustyni?
Obecnie mogę zapewnić, że przy zgłoszeniu mego urzędowego wystąpienia z powszechności rzymsko-katolickiej powodują mną nie próżność, nie megalomanja, ale nakazy mojej etyki osobistej, między któremi jedno z czołowych miejsc zajmuje nie zawarte w Dekalogu przykazanie: nie kłam, nie udawaj, nie oszukuj, nie fałszuj, nie bądź obłudnikiem.
Jeżeli fałszowanie materjałów spożywczych, fałszowanie pieniędzy i t. d. uważane jest za grzech i występek, to tem bardziej powinno być uważane za grzech i występek i okrywane pogardą fałszowanie sumień własnych i cudzych.
Zastrzegam się przytem, że nie jestem fanatykiem prawdy. Rozróżniam prawdę w nauce a prawdę w życiu. W nauce obowiązuje prawda bezwzględna, dla której należy być gotowym nawet na męczeństwo. W życiu obowiązek głoszenia prawdy wygląda nieco inaczej. Są sprawy ważne, sprawy społeczne, sprawy polityczne; a są też sprawy prywatne, osobiste, sprawy mniej ważne, a przynajmniej względnie ważne. W stosunku do spraw osobistych zatajenie „prawdy“ bywa czasem obowiązkiem, a mówienie prawdy może graniczyć ze „zbrodnią“.
W danym wypadku, gdy chodzi o mój stosunek do Kościoła, prawda naukowa zbiega się z prawdą społeczną, a więc ma się do czynienia ze sprawą ważną. Kontynuowanie milczenia i tłumienia prawdy byłoby fałszowaniem istotnego stanu rzeczy. Niech inni fałszują, ale ja nie chcę i nie mogę dłużej fałszować.
Od dłuższego czasu trapiły mię wyrzuty sumienia, które (t. j. nie wyrzuty, ale sumienie) na swoje nieszczęście posiadam. Doznawałem nieustającego dręczącego niepokoju. Wzmagała się we mnie dokuczliwa i bolesna pogarda dla samego siebie za tchórzostwo i za brak odwagi do zdobycia się na krok stanowczy. Musiałem sobie ulżyć. Musiałem odbyć tę „spowiedź powszechną“. Musiałem „dać świadectwo prawdzie“.
W ciągu swego bezmyślnego, głupiego, splugawionego, ludzko-bydlęcego życia popełniłem mnóstwo nieuczciwości, „grzechów“, występków, łajdactw, objawów tchórzostwa, wykroczeń przeciw człowieczeństwu w podniosłem znaczeniu tego wyrazu. Bezcześciłem godność ludzką, cudzą i własną. Wy-