Strona:PL Moj stosunek do kosciola.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rzeczypospolitej być kłamcami, obłudnikami i oszustami“. („Zagajenie wiecu protestacyjnego z dn. 1 czerwca r. 1924“. „M. W.“ 1924. Nr. 7, str. 8).
Jeżeli takie rady i wskazówki daję innym, powinienem także sam się do nich stosować. Pozwólcie i mnie nie być kłamcą, obłudnikiem i oszustem.
Sprawę tę traktuję poważnie, na serjo, a nie konwenansowo, nie salonowo. Przecież zaszczytna nazwa katolika, rycerza Marji, czciciela Boga w Trójcy Świętej Jedynego chyba do czegoś zobowiązuje. Noblesse oblige. Przynależność do tego lub owego wyznania nie może być stawiana na równi z przeznaczaniem przez władze wojskowe bezwolnych rekrutów do różnej broni. Jak są przymusowi infanterzyści, kawalerzyści, artylerzyści, tak też mają być przymusowe chrześniaki, obrzezaki, jednopostaciowcy, dwupostaciowcy i inni niewolnicy przymusu wyznaniowego. Rekrut pod batem i pod groźbą kary składa zbrodniczą kainową przysięgę; nad niewinnem i nieświadomem niemowlęciem popełnia się gwałt chrztu, obrzezania i innych tego rodzaju obrządków. Przestrzegana przez ewangielików konfirmacja ma być świadomem potwierdzeniem przez dane indywiduum popełnionego na niem w niemowlęctwie gwałtu. Oczywiście sprowadza się to zwykle do pustej formalności.
Jeżeli brać rzeczy nie powierzchownie, nie konwenansowo, nie formalnie, nie policyjnie, ale zgodnie z prawdą, to ja wystąpiłem z Kościoła katolickiego przed przeszło sześćdziesięciu (60-u) laty. Moje milczenie o tym fakcie, a więc obłudne, kłamliwe, fałszywe przyznawanie się do katolicyzmu, dające mi możność korzystania z przywilejów, które mi się nie należały, było po prostu nieuczciwością i podłością.
Wprawdzie moje dotychczasowe występy publiczne świadczyły dostatecznie o mojem faktycznem wystąpieniu z Kościoła; ale do takich junackich występów ludzie są przyzwyczajeni i uważają je za rodzaj fanaberji i swoistego sportu. Objaśnia się je błazeńską donkiszoterją, żakowskiem popisywaniem się, brawurą, megalomanją, tem że świerzbi język, a ręka pisząca jest mu posłuszna. I istotnie, jeśli się trochę zastanowić i pomyśleć spokojnie, można zapytać: Czy warto tracić czas i energję umysłową na wynurzenia,