Strona:PL Mniszek Helena - Trędowata 02.pdf/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Macieja. Do stolicy ściągnął Trestka i książę Franciszek. Brochwicz był już tam oddawna.
Pani Rudecka zrobiła dobre wrażenie, podobała się księżnej za swój spokojny takt i nienarzucanie się ich sferze. Przytem pełen szacunku stosunek Waldemara do przyszłej teściowej zjednał dla niej księżnę. Pan Maciej stawał się dziwnie zmieszany wobec pani Rudeckiej. Świadomość, że ona jest córką tamtej, wzruszyła go, jednocześnie odczuwał nieokreśloną trwogę. Pani Rudecka odgadła powód i z wrodzoną delikatnością, umiejętnie łagodziła jego wrażenia. Jednakże zupełnej swobody między nimi być nie mogło.
Z powodu wielkiego postu odbywały się tylko poufne zebrania w ścisłem kółku znajomych. Na większe rauty księżna i pan Maciej nie uczęszczali. Stefcia również, instynktem wiedziona, nie chciała pokazywać się arystokracji w roli narzeczonej. Waldemar, bojąc się dla niej najdrobniejszej przykrości, nie nalegał. Na dnie przyjęć zabierał ją zwykle w towarzystwie młodej księżnej, która matkowała Stefci.
Państwo Rudeccy woleli pozostać na uboczu.
Stefcia miała całe dnie zajęte, często drobne sprawunki załatwiając z panną Ritą. Towarzyszył im Trestka.
Nadzieje hrabiego wzrosły. Panna Rita sprzyjała mu więcej, niż zwykle. Żal do Stefci zacierał się w niej stopniowo, tylko patrząc na miłość Waldemara, doznawała napadów melancholji, smutnej, lecz już pełnej rezygnacji.
W pewnym dniu przyjęć u księżnej spotkała Stefcia pierwszy raz od jesiennych polowań hrabinę Ćwilecką i jej córki. Dumna hrabina chciała zaznaczyć swą niechęć, lecz obecność ordynata i księżnej uniemożliwiła popełnienie jakiegoś nawet dwuznacznego ruchu, nie mówiąc już o słowach. Podały sobie ręce sztywno, lecz grzecznie. Panna Paula, narzeczona barona Weyhera, szczerze uścisnęła rękę Stefci i nazwała ją wesoło koleżanką. Wszyscy mężczyźni, którzy znali Stefcię poprzednio, mieli teraz dla niej żywy podziw z powodu, że została narzeczoną ordynata. Uważano ją za fetyszkę, gdyż wybredny gust Waldemara znanym był powszechnie.
W szeregach męskich, podziwiających Stefcię, nie znalazł się tylko Barski. Razem z córką odsunięty od bliższej rodziny ordynata, jedynie księżnej składał czasem konieczne wizyty, bardzo ceremonjalnie.
Hrabianka Melanja, spotykając ordynata, okazywała mu majestatyczny chłód. Starających się miała mnóstwo, ale jeszcze nie mogła się zdecydować. Po wielkich nadziejach na ordynata, nie łatwo jej było wybrać kogoś stosownego. Największe widoki posiadał książę Zaniecki, chociaż miał ogromne długi, lecz okraszone tytułem. Mówiono powszechnie, że hrabianka czeka na jakąś nieprzewidzianą partję, że chciałaby zjednać na nowo księcia Lignickiego. Tymczasem zaręczyła się z Zanieckim, ale nie lubiła, gdy o tem głośno mówiono.
Hrabianka wychodząc raz od Hersego, ujrzała młodą księżnę Podhorecką i Stefcię, wysiadające z karety ordynata. Księżnej ukłoniła się, Stefci udała że nie widzi. Jednak dobrze spostrzegła jej postać w eleganckim wiosennym kostjumie z granatowego sukna