Strona:PL Miriam - U poetów.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Caïn fuyait: — des voix emplissaient le ciel pâle...



Wyrzut sumienia.

Kain pierzchał — a głosy biły z nieb sklepienia,
Przerażając mu serce, wciąż wrażliwsze w męce;
Czuł w wietrze, co mu zewsząd niósł zgonów rzężenia,
Niezbłagane, pchające ku wygnaniu ręce.

Pierzchał — a łkania, klątwy i szyderstwa gwarnie
Ścigały go we wrzeniu mórz, puszcz tajemniczem;
Pierzchał — słuchając trwożnie, jak chmur dzikie psiarnie
Warczały nad nim w górze pod piorunów biczem.

Pierzchał — i twarz skrył nagle w bojaźni straszliwszéj,
Gdy słońce, przestrzeń całą mordem zczerwieniwszy,
Runęło krwawą głową w głąb’ mroków potoku;

Zdało się, że strop niebios, zbryzgany śladami
Zbrodni znowu Kaina krwią ofiary plami...
— I wyklęty znów pierzchał, krwawy cały w zmroku.




ÉMILE VAN ARENBERGH. LE REMORDS.