Strona:PL Miriam - U poetów.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

En rève, dans un rève étrange, au temps des réves...



Okręt.

We śnie, we śnie dziwacznym, w marzeń sennych porze.
Żeglowałem przez morza bezbrzeżne przestworze.

Wiatry wiały łagodne, ni chmurki w błękicie.
Wielki okręt bez masztów spotkałem o świcie.

Ogromny, niski, w kwiaty, palmy złote strojny,
Krążył wolno po morza bezdeni spokojnej.

Pod nużącemi wiecznym lazurem niebiosy,
Alei niedościgłych szukał, zdawszy się na losy.

Snuł się sennie, swym śladem powracał nanowo
I bez końca powtarzał tę drogę jałową.

Wielka łódź ta do żadnej nie biegła przystani,
I żaden śpiew z ust żywych nie ozwał się na niéj.

Statek ten już zapomniał, że są szały, wzloty,
Nadzieje, walki, bóle gnębiącej tęsknoty.

Wszyscy — sternik, majtkowie, podróżni — tam spali,
Ufni w spokój i słodycz kołyszącej fali.