Kędy ja rozkazuję, tam człowiek zabrania.
Wasze prawa skrzywiły księgi tej stronice,
W której Matka wieczysta pisze swe żądania.
Ideałami ziemię plamicie dziewicę;
Tworzycie cnoty, które rozumowi przeczą,
I natura umilkła, w żalu kryjąc lice.
Dość, synu! Czas rozszerzyć widownię człowieczą!
Oto dnie dojrzałości, olbrzymieli przewrotów:
Pomszczon rab, wstał z niewoli królem już, nie rzeczą!
Bij w serce, aż odpowie, nie szczędź ostrych grotów;
Gdy przemówi, idź, gdzie cię obowiązek woła,
Nie dbając o świat, ludzi — i na wszystko gotów.
Idź, jak bóg; nie patrz, nie słysz, nie uchylaj czoła.
Gdy za tobą tłum dzieci, głupców, szydząc, lata, —
Idź! Niech cię ta psów — sfora nie wzrusza wesoła.
Chcesz być mędrcem? Szalony m śmiej być w oczach świata!