Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zdaniem ich, czynu tego dokonali jacyś biegli specjaliści w swym fachu złodziejskim, jednem słowem łotrzy z Paryża... No, a jakże ich wynaleźć w takiej kupie!.. Taki rezultat śledztwa zniechęcił parnią. Wymyślała na władze nie mogące zwrócić jej sreber. Nie traciła jednak nadziei odnalezienia „przyrządu do oliwy z czasów Ludwika XVI“, jak mówił Józef.
Codziennie przychodziły jej nowe dziwaczne pomysły, mające pomódz do odnalezienia skarbu, zalecała je magistratowi, lecz umęczeni już przez nią wcale nawet nie odpowiadali...
Nakoniec uspokoiłam się nieco i nabrałam nadziei co do bezpieczeństwa Józefa... ponieważ bezustannie lękałam się jakiejś katastrofy dla niego.
Józef pozostał spokojnym i oddanym służącym „rzadką. perłą“. Nie mogę się powstrzymać od parsknięcia śmiechem, gdy sobie przypominam rozmowę pani z prokuratorem republiki w dniu grabieży.
Prokurator nizki, suchy o cienkich wargach i żółtej cerze, którego profil wyglądał, jak wyciosany szablą, pytał:
— Czy pani nie podejrzewa nikogo z domowników... Naprzykład stangreta?
— Józefa! — wykrzyknęła pani zgorszona — jest to człowiek oddany nam... i służy u nas już przez piętnaście lat!.. ależ to sama uczciwość, panie prokuratorze... to perła prawdziwa!... on poszedłby w ogień za nas...
Stroskana, ze zmarszczonem czołem rozmyślała, a potem wyrzekła:
Chyba, że ta dziewczyna, pokojówka. Nie znam dobrze tej dziewczyny. Może być, że ma ona jakie złe znajomości w Paryżu... często pisuje do Paryża... Przy tem nieraz przyłapałam ją, jak piła nasze wino i jadła nasze śliwki... A gdy się wypija wino swoich państwa... jest się zdolnym do wszystkiego...
I dodała:
— Nie powinno się nigdy brać służby z Paryża... Jest ona zawsze jakaś niepewna...