Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O ósmej rano, w małym okrągłym kapelusiku, w palcie koloru mastic tak krótkim,, jak surdut z olbrzymią żółtą różą w butonierce, Edgar wysiadał ze swego samochodu przed domem barona. Czyszczenie koni już było skończone. Obrzuciwszy podwórze spojrzeniem, w którem objawiał się zły humor, wchodził do stajni i rozpoczynał swój przegląd, za nim szli masztalerze niespokojni i pełni szacunku... Nic nie uszło przed jego bacznem okiem, umiejącem patrzeć i tu i tam jednocześnie. Ceber nie na miejscu, plama na, stalowym łańcuchu, jakieś przetarcie na uprzęży srebrnej lub mosiężnej... Zaraz wymyślał, unosił się, gromił głosem, zachrypłym z niewyspania i nadużycia szampana.
Zaglądał do każdego pomieszczenia stajennego, w jakiem się koń znajdował, i rękę swoją, obleczoną w białą rękawiczkę, zanurzał w grzywie, przesuwał ją po karku zwierzęcia, następnie po brzuchu i po, nogach. I gdy choćby najmniejsza plamka ukazała się na jego białej rękawiczce, wymyślał masztalerzom. Następował potok plugawych słów, klątw obelżywych z całą nawałnicą giestów wściekłości. Egzaminował również szczegółowo podkowy końskie, owies w marmurowych żłobach, oglądał podścieliska, oraz badał długo i gruntownie kolor i gęstość nawozu, który dotychczas nigdy go nie zadawalniał.
— Na miłość Boską, czyż to jest nawóz? — wołał. Chyba nawóz jakiegoś konia dorożkarskiego, to tak.. Jeżeli jutro będzie on podobny do tego, to powyrzucam was hultaje. łajdaki jedne!...
Niekiedy baron przychodził, aby mieć szczęście porozmawiać ze swoim pikerem. Edgar zaledwie raczył zwracać uwagę na obecność swego pana. Na jego nieśmiałe zapytania odpowiadał krótko, ostro i gniewnie. Nigdy nie mówił: „Panie baronie“. Przeciwnie, baron mówił doń zawsze: „Panie stangrecie!“
I, bojąc się zirytować Edgara nigdy nie przesiadywał, długo w stajni, ale dyskretnie usuwał się.
Gdy przegląd stajen, remiz i uprzęży został skończony,