Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/315

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

William powiedział do mnie:
— A to ją wzięło! Dobrze ją kosztuje ten chłopaczek... W przeszłym tygodniu ubrała go, sprawiła mu wszystko nowe. O, ty tak nie umiesz kochać!..
Scena ta wzruszyła mnie do głębi i odrazu wzbudziła się we mnie dla biednej Eugenji przyjaźń siostrzana... Chłopiec ten przypominał mi pana Ksawerego... Tak, między temi dwoma ślicznemi, zgangrenowanemi istotami było podobieństwo moralne. I ten właśnie zbieg okoliczności zasmucił mnie, och! zasmucił nieskończenie. Zobaczyłam się w pokoju pana Ksawerego w ów wieczór, kiedy pożyczyłam mu dziewięćdziesiąt franków...
Och! ta twoja twarzyczką,, te twoje wielkie oczy!.. Tak, to były te same zimne i okrutne oczy, te same ruchy ciała... taki sam występek połyskiwał w źrenicach i nadawał ustom w pocałunku coś odrętwiającego, działającego jak trucizna... Usiłowałam wysunąć się z ramion Williama, opasujących mnie coraz mocniej.
— Nie... — powiedziałam doń oschle — nie dziś wieczór...
— Ale obiecałaś być miluchną dla Bibi?
— Nie dziś wieczór....
I, wyswobodziwszy się z jego uścisku, poprawiłam włosy, będące w nieładzie, i pogniecioną spódnicę i wyrzekam:
— Ale to też z pana gorączka...
Naturalnie, nie starałam się nic odmieniać w zwyczajach tego. domu, w obsługiwaniu go. William tu gospodarował i szło, jak samo chciało. Tu pociągnął szczotką od zamiatania, tam piórem od kurzu, i już sprzątanie było skończone. Resztę czasu zajmowało mu gawędzenie, przeglądanie szuflad, szaf, czytanie listów, które wyciągał ze wszystkich stron i ze wszystkich kątów. Robiłam tak samo, jak i on. Pozostawiałam na meblach i pod meblami dużo kurzu i starałam się nic nie poprawiać w nieładzie, jaki był w salonach i pokojach. Gdybym ja była na miejscu naszych państwa, wstydziłabym się mieszkać w tak źle utrzymywanem mieszkaniu. Ale oni nie potrafili zarządzić, nie śmieli, obawiając sie scen, nie odważali się