Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/354

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Notus i Afer dmą niepowstrzymanie,
Spowici w czarne, piorunowe chmury;
Wpoprzek im z wschodu i zachodu wichry
Okrutne, Eurus i Zefir, a z boku
Huczą szalenie Sirokko, Libekkio.
Tak wszczęły walkę istoty bez życia
Niezgoda bowiem, jako córka Grzechu,
Już wprowadziła śmierć wśród bezrozumnych
Tworów, nienawiść budząc między niemi.
Zwierzę z zwierzęciem rozpoczęło wojnę,
Wpadał na ptaka ptak, ryba na rybę;
Już zaniechały trawy, między sobą
Się pożerają; przestają czcić Człeka,
I uciekają przed nim, albo srogo
Patrzą zdaleka na przechodzącego.
Tak się mnożyła zewnętrzna niedola,
Widział ją w części Adam, choć w zakątku
Ciemnym ukryty, pogrążony w smutku,
Gorszą czuł w sobie. Na wzburzonem morzu
Swych namiętności szukał ulgi w skargach
Pełnych boleści: «W jakąż wpadłem nędzę
Z takiego szczęścia! Na takiż to koniec
Przyszło nowemu światu i mnie, który
Jeszcze niedawno chwałąm był tej chwały?
Teraz przeklęty z błogosławionego,
Staram się ukryć przed Boskiem obliczem,
Które oglądać było dla mnie szczytem
Błogości! Teraz byłoby już dobrze,
Gdyby się nędza moja tem kończyła.
Jak zasłużyłem znosiłbym swe winy;