Strona:PL Milton - Raj utracony.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wśród ogni, co ich zewsząd otaczały.
Aż kiedy skinął podniesioną dzidą
Ich sułtan wielki, wskazując kierunek,
Wnet się spuścili w równoważnym locie,
Całe, siarczyste zapełniając pole.
Takiego tłumu Północ przeludniona
Nigdy z swych mroźnych nie pchnęła obszarów,
Gdy barbarzyńskie jej dzieci, jak potop,
Szukały przepraw przez Ren albo Dunaj,
Ku Południowi się rozpościerając
Od Gibraltaru do Libijskich piasków.
Zaraz z gromady każdej przełożeni
I dowodzący dążą ku tej stronie,
Gdzie stał wódz główny: nadludzkie postaci,
Bogom podobne, godności książęce,
Potęgi, które niegdyś zasiadały
Trony niebieskie; teraz ich nazwiska
Tam zapisywać przestano; z ksiąg życia
Są wykreślone, jako buntownicze.
Ani też nowych nazwisk używają,
Jakie im Ewy synowie nadali,
Odkąd po ziemi chodzą z dopuszczenia
Bożego, aby doświadczać człowieka.
Większą część ludzi obłudą i kłamstwem
Tak obłąkali, iż o Bogu Stwórcy
Swym zapomnieli, Jego niewidzialną
Chwałę na obraz zwierza zamienili,
Cześć mu oddając w wesołym obrządku,
Pełnym przepychu, złota; nawet czartom
Pokłony bili, biorąc ich za bóstwa.