Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
70

szpetne drewno. Także umysł nasz tylko się po stronach z rozmysłem swym wierci, a nigdy przy statecznej stałości nie zostanie, a mało nie jako spróchniałe drewno, tylko iż postawką kęs jako malarskiem złotem będzie powleczony. A za tym kęsem omylnego a błyszczącego złota a za pożądliwością jego, która nigdy w naszym ciele słusznie umiarkowana być nie może, każdy umysł nasz, by też był nastalszy i nastateczniejszy, gdy mu gwałtu wielkiego rozum a cnota nie uczyni, musi zawżdy być tak zamieszany a zawikłany, a snadnie z powinności swej poczciwej i uwiedziony i uniesiony. A snać byśmy się w tem obaczyli, iż w tej skórzej w której chodzimy jedno jeden człowiek i jeden brzuch, snać bychmy inszych umysłów byli. Gdyż ten jeden człowiek kiedyby się z myślą na niepotrzebne rzeczy nie unosił, na równejby rzeczy mógł przestać ku wczasowi a ku pokojowi swemu, a nierównoby mógł lepszych czasów użyć, niż w tak zawikłanych a różno rozniesionych rozmyślech swoich. A temu też jednemu brzuchowi a czegoby więcej trzeba, jedno jako żydowskiej gęsi, natkać się aż do szyje, czegoby zawżdy bez wielkich trudności a bez zamięszanej myśli mógł dowieść. Ale iż szlachetne przyrodzenie nie ścierpi