Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
41

stwie od wieków rozumiał, i tak przy tem i dziś ustawicznie stoi, i wiecznie stać będzie. A żaden naród aż do tego czasu od tego się nigdy nie oderwał, chyba to teraz kęs płochych główek. Wszak się o to pokuszali Aryani albo oni Julianowie, możni cesarze, i wiele dziwnych heretyków, aby byli to święte a spółeczne Bóstwo kiedy roztargnęli, a nigdy nic temu uczynić nie mogli, bo trudno rękę podnieść przeciwko Bogu wszechmogącemu. A bezpiecznie zawżdy wołać możemy do tego społecznego a nigdy nierozdzielnego Bóstwa: Boże Ojcze nasz, któryś jest na niebie, niechaj się będzie święciło między nami święte imie twoje, a niech się na wszem dzieje święta a nieodmienna wola twoja, tak na ziemi jako i na niebie. A pewnie w każdych prośbach wysłuchani będziemy. A iż sobie k’temu możemy brać na pomoc ono niewinne człowieczeństwo Pana naszego, temże społecznem Bóstwem ogarnione, boć Boga nie zwano Jezusem Chrystusem, jedno człowieczeństwo Pana naszego, a przedsię w to imie musi klękać każde kolano niebieskie, ziemskie i piekielne.
A gdy się już tego dzieciątko potrosze nauczy jako ma rozumieć Boga, i jako jest