Przejdź do zawartości

Strona:PL Mikołaj Rej – Żywot człowieka poczciwego (1881).djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
31

cią nie pomarli. A jeszcze się było nic nie stało, a już się byli barzo potrwożyli i polękali. Rano jutro jęła się ona góra trząść, potem się ogniem srogim zapaliła, potem poczęły z nieba padać okrutne łyskawice, trzaskawice i pioruny, tak iż już oni ludzie na poły byli pozdychali od strachu, i pytali Mojżesza coby się to działo. Powiedział im, iż to już Pan idzie aby z wami mówił, a iżbyście głos jego słyszeli. Potem wszyscy upadli przed Mojżeszem prosząc go aby Bóg z nimi nie mówił, aby i głosu jego nie słyszeli, powiedając iż pewnie pozdychamy. Potem sam Mojżesz szedł do Pana na górę, i tamże się z Panem rozmówił o czem było potrzeba. A tam bespiecznie doznali oni przodkowie naszy, iż Bóg jest, a iż jest dziwna istność jego i sprawa jego.
Także też przedtem gdy Pan tegoż Mojżesza posyłał do Faraona, aby lud jego wolno puścił z Egiptu, który jako tam był zaszedł za Józefem to już o tem są historje. Tedy gdy Pana pytał Mojżesz jakieby było imie jego, i od kogo poselstwo sprawowaćby miał, powiedając iż to srogi król, jako mu ja nie będę umiał powiedzieć od kogom przyszedł, pewnie bez pomsty nie będę. Powiedział mu Pan: Iż jam jest, ktom jest, i to