jej wpuścić? Kto ma prawo męża oddzielać od żony?“
Zakryłam twarz — każde słowo paliło mą duszę, jak rozpalone żelazo, którem znaczyli zbrodniarzy.
Doktor starał się mnie uspokoić: — Niech pani nie zważa na to, co majaczy w gorączce, jutro ani słowa pamiętać nie będzie.
Ale ja nie zapomnę nigdy...
Odtąd już milczał; pot kroplami wystąpił mu na twarz... była chwila przesilenia, prawie agonii.
Po pewnym czasie, który zdał mi się, jak rok, długim, doktor rzekł: — Wszystko będzie dobrze... teraz niech się pani położy, chorego zostawimy samego.
Gdy wyszedł, siedziałam jeszcze przy łóżku parę godzin. Myśli zebrać nie mogłam, w głowie huczało, przed oczyma zaczęły migotać dziwne twarze, złote, o straszliwem spojrzeniu i wykrzywionych rysach.
Czułam gorączkę, położyłam się, przeleżałam tak do rana w stanie bezprzytomnym. Teraz jest mi dobrze, tylko ten ciągły szum w głowie... Konrad dotąd śpi. Na samą myśl, że mógł umrzeć, doznaję tortur.
„Nikt nie ma prawa męża oddzielać od żony“. — Prawda, prawda! ale dlaczego on to mówił? W gorączce?.. i w gorączce nie powinien był do mnie tak przemawiać.
Konrad się przebudził, jest przytomny, ale nic nie pamięta, co mówił w nocy. Wziął mnie za
Strona:PL Miciński - Nauczycielka.djvu/51
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
— 47 —