Strona:PL Michał Bałucki - Dom otwarty.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kamilla. To także grzecznie. Nadymili jak w kawiarni.
Janina. Czemu panowie nie tańczą?
Wróbelkowski (zbliżając się z galanterją). Tylko skończymy papierosy, będziemy służyć paniom.
Janina. Prosimy, czekamy panów (do Kamilli). Chodź, bo tu niepodobna oddychać (wychodzą do salonu).
Wróbelkowski (z dumą). A co? słyszałeś co mówiła? Czekamy! I jak łypnęła przy tem oczkami, uważałeś? śliczna bestyjka, co za oko.
Bagatelka. Lubo i ta druga niczego.
Wróbelkowski. Ba, kiedy ma feler.
Bagatelka (zaciekawiony). O! — jaki?
Wróbelkowski. Panna!
Bagatelka. A, niby że panna, więc cóż z tego?
Wróbelkowski. Ja w pannach nie gustuję. Mężatki, to moja pasja.

SCENA VIII.
CIŻ — FUJARKIEWICZ — potem FIKALSKI — w końcu TELESFOR.

Fujarkiewicz (poprawiając włosy jedną ręką, a w drugiej trzymając cylinder, wchodzi z salonu). Panowie jako tutejsi będą umieli mnie objaśnić, czy w polonezie podaje się damie prawą rękę, czy lewą? bo ja podałem prawą; ale widziałem, że niektórzy panowie podawali także lewą.
Bagatelka. Rób pan, jak panu wygodniej.
Fujarkiewicz. Przecież muszą być jakieś reguły... Może z pannami trzeba na prawą rękę, a z mężatkami na lewą.