Strona:PL Michał Bałucki-Prosto z pensyi.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szedł na ogród. Noc była prześliczna. Księżyc niedawno wysunął się z za ciemnego świerkowego lasu; srebrne światło jego bieliło się na drobnych listkach róż, przekradało się przez gęstą grabową aleję i tworzyło w jej ciemnościach fantastyczne figury. Nad moczarami, które ciągnęły się z drugiej strony płotu, unosiła się mgła, także pośrebrzona promieniami księżyca.
Adam chodził czas jakiś po ścieżce, która szła brzegiem ogrodu, a zkąd szeroki otwierał się widok, bo wzgórze, na którem stał dwór, w tem miejscu się właśnie kończyło. Potem usiadł na ławeczce wśród jesionów, skręcił papierosa i, zapaliwszy go, oddał się dumaniom.
O czem dumał?... Któż to odgadnie. Myśl młodzieńcza ma szybkie skrzydła; wspomnienia jej nie obciążają, ale za to cała przyszłość otwarta przed nią i wszystko wydaje jej się możebnem. To tylko pewna, że często wśród marzeń jego przewijała się jasna główka kuzynki. I nic dziwnego: od dziecka nazywano ją jego narzeczoną, przyzwyczaił się do tego i uważał ją jako własność swoję, jako dopełnienie siebie. Kapryśne zachowanie jej się względem niego uważał za przelotny grymas dziewczęcia, który ustąpi przed wolą starszych i jego miłością. Wolał ją widzieć taką, niż zwracającą na niego sentymentalne spojrzenia i wzdychającą za każdem słowem. Dąsy Janiny były rodzajem pieprzyku, który zaostrzał apetyt, przeszkodę, którą młodzieńcza jego odwaga obiecywała sobie pokonać bez trudności.
Z tą nadzieją wracał do siebie, nucąc jakąś wesołą piosenkę, nagle ucichł, bo zbliżając się do dworku, spostrzegł w saloniku okno otwarte, a na jasnem tle światła lampki, główkę Janiny, opartą na rączce. Zadumała sie widać mocno, bo nie słyszała jego kroków. Miłość własna podszepnęła mu, że marzy o nim. Był pewny, że pod wpływem tajemniczej, poetycznej nocy, która i jemu rozmiękczyła serce i rozmarzyła głowę, Janina będzie przystępniejszą słodkim uczuciom. Dla tego podsunął się pod okno, aby