dzi“ pogłaskał go po sercu, zapomniał o łysinie i czterdziestce i rzekł:
— Zabrakło dla mnie damy, panie radco.
— Wolne żarty. Baron narzeka na brak dam — komu to mówić! A ta pod lustrem.
Baron się skrzywił.
— Ta? rzekł — Panie radco jesteś złośliwy, częstujesz mnie antykami. Któż to jest?
— To moja kuzynka Pelcia Naworska.
— A, to przepraszam.
— Nic nie szkodzi. Wiem, że ona sama o to by się nie zgniewała, bo nie ma wcale pretensyj do piękności. Brzydka, bo brzydka, ale za to panie dobrodzieju — ma. —
Nie dokończył, bo żona go właśnie w téj chwili odwołała. Ale baronowi wystarczyło to słówko ma, resztę dorobiła jego żywa wyobraźnia.
— Ma pieniądze — pomyślał sobie i spojrzał pod lustro. Panna Pelagia wydawała mu się tym razem wcale niczego, znalazł ją nawet bardzo miłą. W tym samym czasie pani radczyni, którą emigrant poprosił do figury mazurowéj, przypomniawszy sobie o kuzynce, zrzekła się téj przyjemności na jéj rachunek
Strona:PL Michał Bałucki-Polowanie na żonę.djvu/21
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.