Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Brawo! — rzekł Béville, ściskając rękę Bernarda — jeżeli cię dziś nie pochowamy, zajdziesz daleko, mój chłopcze.
Comminges zrzucił wierzchnie ubranie i rozwiązał wstążki u trzewików na dowód, że nie myśli się cofać ani o jeden krok; taki wówczas był zwyczaj przy pojedynkach. Bernard i Béville poszli za jego przykładem, tylko Jerzy nie zdjął nawet płaszcza.
— Dlaczego się nie rozbierasz, mój przyjacielu? — zapytał Béville — czy nie wiesz, że będziesz musiał bić się ze mną? Nie należymy do rzędu sekundantów, którzy patrzą z założonemi rękami, kiedy ich przyjaciele się biją. Trzymamy się zwyczajów andaluzyjskich.
Kapitan pogardliwie ruszył ramionami.
— Sądzisz, że żartuję? — mówił Béville — przysięgam ci, że będziesz musiał bić się ze mną.
— Jesteś głupcem i szaleńcem — chłodno rzekł Jerzy.
— Na moją duszę! zapłacisz mi za te słowa, albo...
I groźnie pochwycił za rapir, jak gdyby chciał uderzyć Jerzego.
— Chcesz tego? — zawołał Jerzy — dobrze, niech i tak będzie.
W jednej chwili zrzucił płaszcz, oraz wierzchnią odzież, i stał gotów do walki.
Comminges z wdziękiem potrząsnął rapirem, aż pochwa odleciała o jakie dwadzieścia kroków. Béville chciał go naśladować, ale mu się nie uda-