Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kowate brwi, niemal stykające się z sobą, nadawały jej twarzy wyraz dumy i surowości.
— Hrabina de Turgis! Jak pięknie dziś wygląda! — szeptali dworacy i cisnęli się, żeby się jej przyjrzeć.
Bernard de Mergy był oczarowany jej urodą i wtedy dopiero usunął się z drogi, kiedy jedwabne wyloty musnęły jego płaszczyk.
Ona zauważyła to pomieszanie i raczyła spojrzeć łaskawie. Spuścił oczy i oblał się rumieńcem. Dyana się uśmiechnęła i przechodząc, upuściła rękawiczkę. Młodzieniec stał wciąż jak wryty i do tego stopnia stracił przytomność, że nawet rękawiczki nie podniósł. Comminges popchnął go dość szorstko, pochwycił rękawiczkę i złożywszy na niej pocałunek pełen czci, oddał ją właścicielce.
Hrabina nawet mu nie podziękowała, lecz zwróciwszy się do Bernarda, zmierzyła go od stóp do głowy pogardliwym wzrokiem.
— Powiedz mi, kapitanie, skąd przybywa ten drągal? — rzekła głośno do Jerzego — sądząc po jego grzeczności, musi być hugonotem.
Ogólny wybuch śmiechu jeszcze więcej zmieszał Bernarda.
— To mój brat — odpowiedział Jerzy — dopiero od trzech dni jest w Paryżu, ale na moją duszę! nie uważam, żeby był niezdarniejszy od tego | biednego Lannoy’a, zanim pani go wyrobiłaś.
Hrabina zarumieniła się.