Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jak to szczęśliwie, że nie jesteś królem.
Rozmowa przybrała obrót weselszy, bracia porzucili Teologią i politykę, i opowiadali sobie wzajemnie wszystko, co im się zdarzyło. Bernard przyznał się szczerze do awantury w gospodzie, z czego Jerzy uśmiał się serdecznie.
Wtem zabrzmiały dzwony w sąsiednim kościele.
— Chodźmy! — zawołał Jerzy, zrywając się — u Św. Jakóba dzwonią na wieczorne kazanie. Ręczę, że cię to zajmie.
— Dziękuję ci, nie mam jeszcze ochoty się nawracać.
— Nikt cię do tego nie zmusza. Chodź, ksiądz Lubin będzie dziś przemawiał, a to znakomity kaznodzieja. Zobaczysz przytem cały dwór i najlepsze towarzystwo stolicy.
— A hrabina de Turgis będzie? Zobaczę ją bez maski?
— Naturalnie, że będzie. Możesz jej nawet podać wody święconej, przy wyjściu z kościoła.
Bernard dał się przekonać i obaj poszli do kościoła Św. Jakóba, gdzie było już pełno osób.
Niebawem na kazalnicę wszedł zakonnik w franciszkańskim habicie i rozpoczął naukę. Był to ksiądz Lubin, ulubiony kaznodzieja modnego świata, któremu mówił prawdę w oczy, nie oszczędzając go wcale.
Bernard słuchał piąte przez dziesiąte, szukając wzrokiem hrabiny de Turgis, daremnie jednak