Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Buntownikami? Walczymy przecież w obronie życia.
— Tak mówi rozsądek i sumienie; a jednak — stary wódz umilkł i westchnął.
— Do kata! — zaklął żołnierz, który w tej chwili wystrzelił z rusznicy — ten człowiek chyba zaczarowany! Od trzech dni biorę go na cel i trafić nie mogę.
— Któż to taki? — zapytał Bernard.
— Jakiś galant w szafirowym płaszczyku i kapeluszu z czerwonemi piórami. Codzień przechadza się pod murami, jak gdyby chciał urągać.
— Odległość wielka — rzekł Bernard — ale daj rusznicę, spróbuję.
Żołnierz podał mu broń, Bernard mierzył z wielką uwagą.
— A jeżeli to który z twoich przyjaciół? — zauważył La Noue.
— Nie mam przyjaciół w obozie królewskim, prócz jednego, lecz tego z pewnością niema pomiędzy oblegającymi — odparł Bernard i wystrzelił, ale ręka mu zadrżała. O kilka kroków od wziętego na cel, podniósł się kłąb kurzawy. Bernard przysiągłby, że Jerzy nie znajduje się w obozie królewskim, mimo to był rad, że chybił. Człowiek w szafirowym płaszczu zniknął wśród okopów.