Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

W złą chwilę waszmość przybywasz, dom jest pełen kacerzy, bodaj karki pokręcili! Towarzystwo ich wcale nie jest pożądane dla dobrych katolików.
Młodzieniec uśmiechnął się i zapytał:
— Więc to hugonoci?
— I rajtarzy w dodatku, żeby ich piekło pochłonęło! Niema godziny jak przyjechali a już wypili kilkadziesiąt butelek wina i połamali mi połowę sprzętów. Tacy sami hultaje i łupiezcy, jak ich wódz, pan Chatillon de Coligny, admirał szatana.
— Mało masz roztropności, mój stary — odparł młodzieniec — gdybyś przypadkiem natrafił na protestanta, mógłbyś co oberwać.
Mówiąc to, młodzieniec zaczął szpicrutą otrzepywać swoje żółte buty.
— Waszmość protestantem| — zawołał zdumiony oberżysta i odstąpiwszy nieco, zaczął mu się bacznie przyglądać. Wytworny strój i otwarte, uśmiechnięte oblicze nieznajomego mówiły na jego korzyść.
— To być nie może! — zawołał wreszcie — hugonoci nie noszą szat aksamitnych, ani kryz hiszpańskich Na Św. Marcina! to za piękne dla tych brudasów i oberwańców.
Szpicruta świsnęła w powietrzu i zostawiła czerwoną pręgę na twarzy oberżysty. Było to wyznanie wiary nowego gościa.