Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śniowy kapelusz z koguciem piórem. Znać były to łupy wojenne, ofiarowane przez wdzięcznych wielbicieli. Obie kobiete były ładne, ale wyzywające ich spojrzenia, śmiałe ruchy i swobodna mowa świadczyły, że przyzwyczajone są do towarzystwa obozowego. Młodsza była pochodzenia cygańskiego, umiała wróżyć z kart i grać na mandolinie; starsza znała się na lekach, osobliwie na opatrywaniu ran.
Przed każdą z tych czterech osób stała szklanka i butelka; czekając na wieczerzę, popijano i gawędzono wesoło.
Tymczasem przed gospodę zajechał młodzieniec wytwornie ubrany, na pięknym bułanku. Trębacz rajtarów podniósł się z ławki i zbliżywszy się do konia, wziął go za uzdę. Nieznajomy chciał mu już podziękować za grzeczność, ale trębacz wnet wyprowadził go z błędu, gdyż przyjrzawszy się uważnie zębom, nogom i budowie wierzchowca, potrząsnął głową z miną znawcy i rzekł z zadowoleniem:
— Piękna szkapa, niema co mówić.
Dodał kilka słów po niemiecku, z których rozśmieli się jego towarzysze, i usiadł znowu na ławce.
Nieznajomy młodzieniec, obrażony temi oględzinami, spojrzał z ukosa na zuchwałego żołdaka i zeskoczył na ziemię. Oberżysta wyszedł z gospody, wziął konia za uzdę i rzekł zniżonym głosem, żeby rajtarzy nie słyszeli.