Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Obietnica dana kobiecie fałszywej nie obowiązuje. Strzeż się przytem, może to co niebezpiecznego. Hrabina zna się na czarach.
— Nie wierzę w czary.
— Ani w czarowników?
— Wierzę tylko w czarodziejki.
W tej chwili zegar na wieży sąsiedniego kościoła wybił dziesiątą.
— Już późno, muszę wracać do domu.
— Jakto! chcesz mnie opuścić?
Nieznajoma rozśmiała się.
— Żartowałam... Towarzystwo twoje, panie de Mergy, jest tak przyjemne, że nie radabym go się wyrzec rychło; zawołam tylko służącej, żeby sprzątnęła ze stołu.
Wstała z fotelu i niby przypadkiem, przewróciła świecznik. Zanim Bernard zdołał się opamiętać, usłyszał szelest zamykanych drzwi i głośny wybuch śmiechu. Nieznajoma uciekła, zostawiwszy go samego.
Zły na nią i na siebie, usiłował odszukać drzwi, ale w ciemności nie mógł do nich trafić. Wtem otworzyły się po cichu i ktoś wszedł do komnaty z latarką.
— Mam cię nakoniec! — zawołał Bernard, chwytając przybyłą osobę, w przekonaniu, że to nieznajoma — teraz już mi się nie wymkniesz.
— Co wasza cześć wyprawia! — odezwał się gruby głos — kto widział napadać na ludzi!