Strona:PL Merimee - Dwór Karola IX-go.pdf/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lanej. Trzebaż codziennie patrzeć na to, jak Francuzi mordują swoich własnych ziomków?!
— Gdybym wiedział, że moja prośba tak źle zostanie przyjętą...
— Słuchaj, panie de Mergy, mógłbym jeszcze zadać gwałt moim uczuciom, jako chrześcijanin, i przebaczyć twemu bratu, że w gniewie wyzwał pana de Comminges, ala zachowanie się jego podczas pojedynku jest nie do darowania.
— Jakto? nie rozumiem.
— Mówią, że nie dopełnił warunków, zwykle przestrzeganych przy spotkaniach tego rodzaju.
— Kto śmiał rzucić taką potwarz na mego brata! — krzyknął Jerzy, czerwieniąc się z gniewu.
— Uspokój się, kapitanie, nie będziesz miał kogo wyzwać, gdyż dotąd nie biją się jeszcze z kobietami... Hrabina de Comminges pobiegła użalić się przed królem i opowiedziała mu szczegóły, które bynajmniej nie przynoszą zaszczytu twemu bratu. To jedynie tłumaczy, jakim sposobem rycerz tak bitny mógł poledz z ręki niedoświadczonego młodzieniaszka.
— Boleść matki jest wielką i słuszną. Cóż dziwnego, że oczy jej, zalane łzami, nie mogą rozpoznać prawdy? Spodziewam się, panie admirale, że nie będziesz sądził mego brata podług tego, co mówi pani do Comminges.
Słowa Jerzego tchnęły szczerością.
— Nie zaprzeczysz jednak, że Béville, sekundant pana de Comminges, jest twoim przyjacielem.