Strona:PL Mendele Mojcher Sforim - Szkapa.pdf/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trudzi się, rozprawia szeroko o litości, o uczuciach ludzkich — a tu tymczasem nieszczęśliwe zwierzęta znoszą udręczenia! Kto chce ładuje na biednego konia ciężar nad siły i wypędza z niego duszę. Pomagają mu tylko słowami, wzdychaniem, jęczeniem! To jest dalibóg czysty teatr! Rzeczywiście teraźniejsze czasy zasługują w zupełności na miano „czasów gadania, wzdychania i tracenia słów na próżno!”
— Ty jesteś, w dodatku do wszystkich twoich cierpień, wielką szyderczynią — dowcipnisią — lubisz wszystko ośmieszyć! — rzekłem z gniewem. Dość już jednak tych żartów, dość szyderstwa, skoro mówię z tobą poważnie, na seryo, o wykształceniu i cywilizacyi...
— Ze mną mówią na seryo?! — zawołała — ze mną mówi kto poważnie?! Głową o ścianę! Skoro mnie już tak ciągniesz za język, to muszę ci powiedzieć, że wydajesz mi się dzikim bardzo i bardzo naiwnym, ze wszystkiemi twemi liścikami i ze wszystkiem co mówisz... Powiadają, że ja powinnam się uczyć. Odpowiedzże mi przedewszystkiem, mój mędrcze, dlaczego ma się to tyczyć szczególnie mnie? Wieleż to jest na świecie naprzykład nieuczonych koni, zupełnie prostych, niewychowywanych w żadnej stadninie — a jednak im tego nikt za złe nie bierze, nie żąda żeby się uczyli. Powtóre, aczkolwiek rzeczywi-