Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Właśnie to panu doradzam. Uważał pan, że nie wypada nam iść pieszo do hotelu. I otóż pan sam nietylko szedłeś, ale nawet biegłeś. Zapowiedział pan, że nie potraktują mnie z należnym szacunkiem. Jakich to względów pan dostąpił?
— Teraz może się pan ze mnie natrząsać! Ale nigdy mi się nic podobnego już nie zdarzy!
— Tak samo zaklinał się pan po wypadku z wekslarzem!
— Hm, tak! Państwo Niebios nie przywitało mnie zbyt sympatycznem tszing-tszing, ale ja jeszcze wymogę na Synach Niebios szacunku. Postąpię dyplomatycznie; zrezygnuję z ukarania kulisów. Wszakże biada Chińczykowi, który w przyszłości zechce pozwolić sobie na podobne facecje w stosunku do mnie! Powieszę go na jego własnym warkoczu. A zatem, skończmy z tą sprawą! Co teraz czynimy?
— To, co doradza mój pies: wypijmy po jednym. — — —



68