Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z całych sił, aby dotrzymać kroku kulisom. Nieszczęsny właściciel tych nóg nie przestawał ryczeć:
— Stacing, stacing! Natychmiastong zatrzymać! Dong kroćsetong piorunów! Nie mogęng jużeng biegać; brakong tchung ming, tchung! Stój, powiadamong, wy szubrawcyng, hultajeng!! Stój, stoping, au, oh, ah...
Widowisko to rozśmieszyłoby najpoważniejszego człowieka. Zgraja uliczników biegła za nim, krzycząc i gwiżdżąc. Najdrastyczniej działały poważne miny obu kulisów, którzy udawali, że w pośpiechu nie spostrzegli wypadku swego pasażera.
Musieli też wyminąć Matuzalema, Godfryda de Bouillon i Ryszarda Steina. Ci usłyszeli za sobą klnący głos przyjaciela. Zatrzymali się i obejrzeli. Zobaczyli opłakaną sytuację swego Turningsticking koungan ta-fu-tsiang. Ale, nim zdążyli pośpieszyć z pomocą, kulisów już nie było.
Wielki Boże! — zawołał Godfryd. — Co to? Jeśli to nie są kulasy naszego bohatera morskiego, to już własnym oczom dowierzać nie mogę. A głos? Jak się to stać mogło?
— Możesz polegać na swoich oczach — odparł Matuzalem. — To był Turnerstick; niema wątpliwości. Ale jakże się znalazł w takiej sytuacji? Piramidalny blamaż!
— Słusznie. Zapłacić za taki palankin i mknąć co sił wystarczy, jak kot z pęcherzem, to jest równie pozbawione podstaw, jak ten powóz. Widziałem kiedyś słonia, którego transportowano w ten sam sposób; ale co bydlę, to nie człowiek.

61