Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.




Bieg na wytrzymałość w palankinie

Po mostku, przerzuconym na bulwar, trzej nasi podróżni i kapitan opuścili okręt.
Turnerstick kroczył powoli, z dostojeństwem mandaryna. Za nim szli pozostali w tym samym porządku, w jakim trzy razy dziennie tam i napowrót przemierzali drogę od Pieprznego Zaułka do „Pocztyljona pieniędzy z Niniwy“.
A więc naprzedzie puszył się dumnie ogromny newfundlandczyk. Oczywiście, trzymał w pysku wielki kufel swego pana. Nosił na grzbiecie rodzaj tornistra, który zawierał wszelki sprzęt podróżny. Do tornistra zaś był przymocowany futerał od kufla.
Za psem w skupieniu najwyższej powagi maszerował Matuzalem. W zwykłym swym ubiorze, z rękoma w kieszeniach od spodni, puszczając gęste kłęby dymu, pykał z fajki wodnej, której ustnika nie wypuszczał z pomiędzy warg.
W przepisanych trzech krokach za nim szedł Godfryd de Bouillon. Dwie strzelby skrzyżowane wisiały na jego plecach. W lewej ręce trzymał fajkę, a w prawej — któżby uwierzył — obój! Dzielny pucybut był tak zżyty ze swoim instrumentem, że na-

54