— Kuei-tse lai! Kuei-tse lai! Suk tsz-kiü nimen! — Kuei-tse przybywają! Kuei-tse przybywają! Uciekajmy czem prędzej!
Wkrótce ukazało się więcej ludzi Pobiegli ku koniom. W następnej chwili umknęli w galopie i to w kierunku, skąd przybyli.
— Nasi obrońcy drapnęli — skonstatował Godfryd. — Kto wie, czy ich jeszcze w tem życiu zobaczymy!
— Wątpię — rzekł Degenfeld. — Szczęście, że nie zabrali ze sobą naszych zwierząt!
— Nie starczyło im czasu. Życzę im zdrowia i długiego żywota!
Większość mahometańskich jeźdźców rzuciła się za żołnierzami. Reszta zatrzymała się na drodze w oczekiwaniu wodza. Między nimi znajdował się starszy mężczyzna, którego ocalił Degenfeld. Poznawszy swego wybawcę, puścił konia naprzód i rzekł:
— Czy ci trzej panowie są w niewoli? To moi dobroczyńcy! Ocalili mi życie.
— To ci właśnie? Allah z nimi! Należy tylko zbadać, czy istotnie są chrześcijanami, w co zresztą nie wierzę, albowiem posiadają kuan cesarski.
Tymczasem Turnerstick, mijnheer i obaj bracia wyszli z domu.
— Co to znaczy? — zawołał przerażony kapitan, ujrzawszy studenta.
— Wzięto nas w niewolę — brzmiała odpowiedź.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/490
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
96