Strona:PL May - Matuzalem.djvu/460

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Mam nadzieję, że w drodze przekonam się naocznie o ich męstwie?
— Taki dowód męstwa składa się kosztem krwi wielu nieprzyjaciół. — Kiedy wielmożni panowie życzą sobie wyjechać z naszego niegodnego miasta?
— Kiedy wszystko będzie przygotowane do drogi.
— Wszystko już gotowe. Zechcą jednak czcigodni opiekunowie spożyć u mnie poranny ryż.
„Poranny ryż“ oznacza śniadanie. Składało się z mniejszej ilości dań, niż wczorajsza wieczerza. Mandaryn nie chciał zatrzymać długo gości. Był bardzo zadowolony, że jedzą niewiele; lecz spojrzawszy na mijnheera, sposępniał. Ten rozsiadł się na dobre i pałaszował z taką gorliwością, jakgdyby oczekiwał go tygodniowy post.
Wreszcie zamknął nóż, schował go do kieszeni i rzekł:
Zoo! Dziś rano jem po raz ostatni, ale zastrzegam sobie spożycie przyzwoitego obiadu.
Nie trzeba było płacić za gościnę. Co więcej, obeszło się bez napiwków, gdyż wyższy chiński urzędnik nie powinien wynagradzać za usługi, które mu się z rangi należą. Kuan zwalniał także od zapłaty za eskortę, za konie i zapas żywności.
Matuzalem starał się skrócić czas pożegnania, co zresztą było na rękę mandarynowi. Student podziękował za gościnę i przyrzekł wspomnieć o niej, gdzie należy. Mandaryn wyraził ubolewanie z powodu zbyt

66