Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/459

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

naszej opieki. Co tam mają napisane na grzbietach?
— Słowo „żołnierz“.
— Aha, to takie buty! Co to za dowcipnisie!
— W jakim sensie?
— Nie rozumie pan? Otóż zamiast walczyć, zamiast bronić się, wystarczy im rejterować, pokazując wrogom tył. Odczytają wrogowie siejące lęk słowo „żołnierz“ i z przestrachu czem prędzej zaczną wyrywać. W ten sposób odniesie się wspaniałe zwycięstwo zapomocą obopólnej ucieczki. Trzeba sobie zapamiętać ten doskonały pomysł i wykorzystać go w ojczyźnie. Prawdopodobniej dostanę za to największy order z najprawdziwszemi brylantami.
— Tak, ludzie ci więcej nam zaszkodzą, niż się przysłużą. Ale trudno, trzeba ich zabrać, jak wymaga nasza ranga.
— Ale, cóżby to pomyśleli o naszej randze u nas w kraju, gdybyśmy wrócili w tak godnej kompanji! O Chiny, jakże się na was zawiodłem! Twoi kucharze spisują się nieźle, ale twoi żołnierze, — pożal się panie Boże!
Wbrew tyradzie pucybuta, mandaryn pewnym siebie tonem zagadnął Degenfelda:
— Czy w kraju oświeconego rozkazodawcy znajdą się tak dziarscy żołnierze?
— A czy oni są dziarscy? — zapytał student.
— Ponad wszelką miarę! Nie lękają się nawet tygrysa, ani nasorożca, ani dzikiego słonia.

65