Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/436

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z litością bliźnich. A wkońcu znalazłem dobroczyńcę, który mnie polubił i, nie mając własnych dzieci, usynowił. Jemu zawdzięczam wszystko. Gdyby żył, nie mógłbym się zdecydować z lekkiem sercem na opuszczenie ojczyzny. A teraz, śpieszmy się. Nie mogę się doczekać spotkania z bratem!
Jego dobytek nie był znaczny. Mógł ze sobą zabrać tylko rzeczy najważniejsze. Złożyły się na niewielki pakiet. Trzej mężczyźni wyszli z więzienia; bez dalszych przygód.
Przyłączywszy się do oczekujących towarzyszów, bezzwłocznie udali się w dalszą drogę. Mandaryn znalazł miejsce w podwójnym palankinie. Pies musiał biegać o własnych nogach.
Wiele bram zatrzymało ich po drodze. Paszport Matuzalema otwierał je wszystkie. Orszak szczęśliwie dotarł do dzielnicy portowej.
Wpobliżu rzeki kulisowie zatrzymali się. Tu miano wysiąść z palankinów. Matuzalem i Godfryd szybko przebrali się we własne odzienie. Przewodnik wyprawy wskazał na pogrążone w ciemności wybrzeża i rzekł:
— Dostojni panowie mają jeszcze przejść dwieście kroków przed siebie. Dojdą do ts’ien-kiok. Poznają go po trzech niebieskich lampjonach, wiszących na środku pokładu. Ho-tszang jest uprzedzony o przybyciu panów i czeka już na nich.
Degenfeld dał mu sute wynagrodzenie i odszedł z towarzyszami w oznaczonym kierunku. Przybywszy nad brzeg, zobaczyli mnóstwo dżonek. Na każdej

42