temat. Usiedli wszyscy razem i wykuwali plan działania.
— Chodzi nietylko o Turnersticka i mijnheera — rzekł Degenfeld. — Jednemu i drugiemu przydałaby się mała nauczka. Zasłużyli sobie na nią. Ale Liang-ssi wpadł zupełnie niewinnie!
— Nikt przecież nie wie o łączności ich i Liang-ssi — rzekł Ryszard.
— Teraz jeszcze nikt, ale wnet się dowiedzą. Skoro jutro staną przed fu-yuen, wszystko wyjdzie na jaw. Nie potrafią zwieść tego urzędnika!
— I ja tak sądzę — potwierdził Godfryd. — Bodajby mnie to poruczyli śledztwo! Zaleciłbym każdemu wlepić parę prztyków w nos, a potem przepędziłbym ich na wszystkie cztery strony świata! Tu w Chinach odgrywać bogów! Co im strzeliło do głowy?
— Prawdopodobnie jest to pomysł Turnerstikka. Założę się, że obaj nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. Gdyby nie wstawiennictwo Liang-ssi i mandaryna, kto wie, czy nie zostaliby zlynchowani przez tłum. Jeśli się jutro okaże, że Liang-ssi jest z nimi w komitywie, dzielny nasz żółty przyjaciel będzie zgubiony. Jest Chińczykiem — jego nie ocali żaden konsul. Na nim skupi się awantura. Liang-ssi trzeba bezwarunkowo uwolnić!
— Czyż żadna myśl nie rozświeci mroków naszych mózgownic? Wszak głowy nie noszę od parady!
— Mam coś — ale nie, to nie ujdzie.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/403
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
9