o tsong kabie, o hobilganie, o pantszam vamputszi? Czyż nie są to bogowie, których dusze zstępują na wybrańców? Czyż Lhassa nie stanie za sto tysięcy świętych? Czy w wielkim Ku-ren nie mieszka trzysta tysięcy lamów, którzy nigdy nie wymrą, albowiem dusza ich przechodzi z jednego ciała do drugiego?
Mówił to tonem nieco urażonym. Matuzalem stał za kratą i podziwiał go szczerze. Nie podejrzewał w tym młodym kupcu chińskim tyle wiedzy i męstwa. Liang-ssi przeobraził się nie do poznania.
Całe szczęście, że Chińczycy mało się znają na geografji. Duma narodowa nie pozwala im dociekać ani obyczaju, ani wiedzy innych krain.
Młody mandaryn był szczerze zakłopotany. Odpowiedział uprzejmie.
— Dawno znam wszystkie te imiona i nazwy.
— Nazwy — może; ale stosunki, jak wnoszę, nie są ci znane. Dalaj-lama nie jest poddanym bogdy-chana, skoro ten przesyła mu corocznie cenne podaruki w dowód swego szacunku. Każdy lama jest bogiem i przysługują mu wszystkie prawa bogów. Lama może wznieść dla siebie świątynię, w której będą się doń modlić. Za murem chińskim jest wielu lamów tak świętych, że stutysięczne tłumy odbywają do nich pielgrzymki, aby błagać o odpuszczenie grzechów i o nieśmiertelność. Do takich słynnych lamów zaliczają się ci dwaj, których macie przed sobą. Jeden z nich jest nawet lamą wojny, i to on
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/368
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
122