Strona:PL May - Matuzalem.djvu/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Rozumiesz ją?
— Tak. Byłem dwukrotnie w Tybecie.
— Zostań więc. Będziesz tłumaczem.
Tymczasem Turnerstick zakończył mowę, nie spostrzegając obecności Liang-ssi. Ten zaś przemówił doń po niemiecku:
— Jeśli chcecie wyjść cało z tej przeprawy, to udawajcie, że mnie nie znacie, inaczej będziemy zgubieni.
Kapitan spojrzał nań i odpowiedział:
— Nie lękam się tych kanalij. Mam przy sobie pistolety.
— Myli się pan. Dopuścił się pan wielkiego występku. Jeśli się nawet uda panu stąd wydostać, nie omieszkają pana ścigać, aż do skutku, nie mówiąc już o tem, że skrupi się to na nas wszystkich.
— Do pioruna, co za farsa!
— Postaram się pana uratować. Podaję pana za świątobliwego lamę z Lhassy. Siadaj pan spokojnie, jakbyś się czuł uprawniony do zasiadania na postumentach. To samo stosuje się do pana, mijnheer.
— Dobrze — odparł kapitan. — Ale jeśli mi taki smarkacz znów będzie pchał pod nos dymiące trociczki, tak go wypoliczkuję, że popamięta ruski miesiąc. Właź pan na swój tron, mijnheer!
Weder opstijgen? — Znowu włazić? — zapytał półgłosem Holender.

119