Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/356

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Muzyka i wrzaski tak się wzmogły, że bożkowie-samozwańcy raczyli wreszcie zwrócić na nie uwagę.
— Co to za wrzask? — zapytał mijnheer.
— Wrzask? Hm! Zapewne ćwiczenia strzeleckie straży obywatelskiej.
— Ćwiczenia?
— Czemu nie? Zdaje się, że przeszli. Szkoda! Jakby to pięknie było, gdyby tu zajrzeli. Moglibyśmy się przekonać, czy istotnie wyglądamy jak bogowie! Posłuchaj pan.
Tymczasem pochód dotarł do wrót. Składał się z bonzów, licznych urzędników i ogromnego tłumu ciekawych. Bogowie w kwiatach spoczywali na noszach, okrytych dywanami, i dźwiganych przez kapłanów. Muzykanci, idący na czele, zatrzymali się przed bramą i przepuścili tłum, odprowadzając go dźwiękami marsza.
To właśnie sprawiło, że nieszczęsny kapitan przypuszczał, że „straż obywatelska“ poszła dalej.
Trzeba wiedzieć, że orkiestra chińska różni się wielce od europejskiej. Składa się z gongów, dzwonków, blach metalowych, trąb i trąbek, dwustrunnych skrzypek, gitar i z mnóstwa innych, dziwacznych instrumentów. Każdy z grajków obrabia swój instrument, co tchu starczy, nie zważając na kolegów, nie mając nut i nie wiedząc nic o taktach. O jakiejkolwiek harmonji mowy być nie może. Za najlepsze-

110