Strona:PL May - Matuzalem.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Doświadczony sędzia nie rzuca oskarżenia w twarz. Raczej stara się oskarżonego zaplątać w sieć nieistotnych pytań, sieć, z której prawdziwy przestępca nie potrafi się wywikłać. Natomiast postępowanie takie, jak kuan-fu, może popsuć wszelkie dowody winy.
Hu-tsin udał przerażenie i odparł:
— Co za słowa! Co mówi wasza najjaśniejsza potęga! Ja śmiałbym popełnić świętokradztwo, ja, który jestem najgorliwszym i najwierniejszym czcicielem świętego i wielkiego naszego zakonu? Co za oskarżenie! Mogę dowieść, że od samego rana nie opuszczałem sklepu.
— Owszem, możesz to dowieść, gdyż bogi skradłeś za pośrednictwem dwóch łotrów!
— Ja? Najczcigodniejszy panie, ja nic o tem nie wiem!
— Nie kłam! Kazałeś bogi zakopać we własnym ogrodzie!
— Któż to powiedział? Któż to może zaświadczyć?
— Wing-kang, twój sąsiad, który wszystko widział i oto stoi przed tobą, jako twój oskarżyciel.
— Ten? — Moje pokorne uwielbienie waszej najwyższej godności pozwala mi powiedzieć, że ten człowiek jest, jak wiadomo, moim wrogiem. Wymyślił tę bajeczkę, aby mnie zgubić.
— To nie bajeczka, to prawda. Wiem dokładnie, gdzie ukryłeś bóstwa. Rozkażę je wykopać.

68