Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Korzystając z przypływu i sprzyjającego wiatru dżonka szybko mknęła w kierunku Hong-Kongu.
Z boków wyłoniły się skały, w których Turnerstick poznał przylądek Aquila. Dżonka wyminęła drobne, rozsiane po morzu wysepki; przed południem jeszcze przez Bai Si-wan dotarła do Reedu Hong-Kongu i skierowała się ku portowi Wiktorji.
Cały port był zapełniony wielotysięcznym tłumem. I nietylko na placu, ale także na okrętach stali ludzie głowa przy głowie.
Łódź policyjna pośpieszyła naprzeciw dżonce.
Śród uzbrojonych urzędników znajdował się również kapitan Beadle. Nie czekając, aż się dżonka zatrzyma, przeprawili się na jej pokład. Kapitan Beadle podszedł do Turnersticka i zawołał:
— Zameldowałem o wypadku. Cała ludność wyległa na brzeg. Wszyscy są zachwyceni i cieszą się, ze nareszcie zasłużona kara spotka przeklęty Hai-lung. Macie już wyznaczone miejsce do lądowania. Uważajcie!
Najbliższy okręt, a za nim wszystkie inne, powitał dżonkę wystrzałem armatnim.
Wszędzie podnoszono i opuszczano flagi, aby uczcić zwycięzców korsarskiego Hai-lung.
Tysiączne hura i inne okrzyki rozbrzmiewały w powietrzu. Najbardziej wyróżniało się chińskie „tszing-tszing“.
Powiewały setki kapeluszy, czapek i wszelkiego rodzaju nakryć głowy.

115