na pewnoby pozbawiły nas urzędów. Czy może mi pan przyrzec, że również towarzysze pana przemilczą całą tę sprawę?
— Z całego serca! Oto moja ręka.
— Dziękuję panu! Pozostałe kwestje omówimy później. Teraz czuję się zmęczony. Muszę wypocząć i wyspać się, przedtem jednak coś przekąszę. Skoro okręt przybije do Hong-Kongu, ja i ho-po-so schronimy się w kajucie, aby nikt nas nie zobaczył. Dopiero wieczorem, w ubiorach, o które się pan postara, a które ci dokładnie opiszemy, opuścimy dżonkę.Nadewszystko musi pan zważać na guziki na kapeluszach; ja piastuję stopień radcy stanu i noszę niebieski kamień; ho-po-so zaś stopień asesora najwyższego kolegjum, musi zatem nosić jasnobłękitny kamień.
— Czy dostanę je w Hong-Kongu?
— Tak, aczkolwiek nieprawdziwe; ale te nam chwilowo wystarczą. Dalej, rozumie się samo przez się, że nie chcielibyśmy mieć do czynienia z władzami angielskiemi, którym zostaną wydani korsarze. Urzędnicy nie powinni nawet wiedzieć, żeśmy tu byli. Wszakże, ponieważ winni są obywatelami chińskimi, zostaną wydani w nasze ręce, a wówczas ja już się postaram, aby nie umknęli sprawiedliwej kary, to jest śmierci.
Tymczasem Godfryd podał ryż i mięso. Obaj mandaryni jedli, posługując się pałeczkami. Poczem wycofali się do kajuty, w której poprzednio spali nasi bohaterzy.
Strona:PL May - Matuzalem.djvu/240
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
114