Przejdź do zawartości

Strona:PL May - Matuzalem.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wszystkich kątach w postaci ducha i ukazujesz się Matuzalemowi w snach; toś ty go natchnął myślą porzucenia drogiej ojczyzny, aby nad brzegami Żółtego Morza u antypodów pałaszować pieczone czerwie, smażone stonogi, gotowane żaby, marynowane salamandry i peklowane ogony szczurze. Wstydź się! Nie będziesz się jednak pysznił, żeś go powiódł na zatracenie. Niedoczekanie twoje, smoku! Będę mu towarzyszył, jako jego jutrzenka i gwiazda wieczorna. Podejmiemy zwycięską walkę z twojemi stryjenkami i stryjami, ze smokami, salamandrami i mandarynami, a skoro wrócimy, powiesimy ich tutaj, jako trofea wojenne, aby ciebie podrażnić, jakeś mnie drażnił. Gardzę tobą!
Czyniąc gest teatralny, wyszedł, aby się dowiedzieć u gospodyni, co skłoniło jego pana do podróży.
Tymczasem Matuzalem nie odszedł daleko. Mijając sklep Chińczyka, zastanowił się przez chwilę, poczem wszedł.
— No, — zapytał kupiec — nie przynosi pan listu zpowrotem?
— Nie. Moja gospodyni jest poszukiwaną adresatką; może się pan nie trudzić. Ależ, proszę, jakże się list dostał w pana ręce?
— Przysłał mi go mój dostawca z Kuang-Tszen-Tu.[1]
— Czy nie wspominał panu, kto list wysłał?

— Nie. Prosił mnie tylko, abym odszukał adresata, lub jego spadkobierców, i abym się postarał

  1. Kanton
20