Strona:PL May - Matuzalem.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Mój iście germański żołądek nie znosi wody; trawi wyłącznie szlachetne trunki.
— W takim razie ty zostaniesz tutaj, a ja pojadę nad morze!
Ba, można jechać nad morze, nie nabawiając się choroby morskiej. Trzeba tylko zostać na brzegu.
— Ale ja zamierzam przepłynąć przez morze do Azji!
— Wielkie nieba! — zawołał Godfryd, składając dłonie, jak do modlitwy.
— Do Chin!
— Jesteśmy już w Chinach — szerokim gestem zakreślił łuk dookoła siebie. Skądinąd miał słuszność: Matuzalem, zaprzyjaźniwszy się z kupcem chińskim, stał się namiętnym zbieraczem chińszczyzny. Na ścianach wisiały, a na stołach leżały naczynia, oręż, instrumenty muzyczne i całe mnóstwo zabytków, pochodzących z Pństwa Środka.
— To cieplarniane Chiny, ja pragnę ujrzeć prawdziwe, — odpowiedział student. Z podniecenia twarz jego nabrała rumieńców, nos — — tonów ultramarynowych. — Skoro się lękasz morza, zostań tutaj i z nudów zajmij się pozłacaniem bąków!
Pucybut podniósł ręce do góry, wyprostował się w całej okazałości i rzekł:
— Co? Jak? Gdzie? Poco? Ja, znakomity Godfryd de Bouillon, zacięty wróg wszystkich saracenów, miałżebym lękać się morza? Ho, ho, wiele sobie robię z takiej starej kadzi śledziowej! Zresztą,

18