Strona:PL May - Matuzalem.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

próżnił ją I zabrał się do fajki. Niedługo potem całe towarzystwo udało się w drogę.
Jak zwykle — na przodze pies, potem pan z ustnikiem fajki w wargach, a za nim Godfryd de Bouillon z fajką i obojem. Za nimi szedł Ryszard, a nakońcu Turnerstick z mijnheer van Aardappelenborsch.
Kapitan zapomniał o urazie. Zresztą, nie mógłby gniewać na jowialnego Holendra.
Właściwie nie należy chyba dodawać, że ich ukazanie się budziło żywą sensację. Zwłaszcza komicznie wyglądał Holender obok talmi-mandaryna. Nie mógł się zdecydować na zostawienie broni i tornistra hotelu; dźwigał je w opisany powyżej sposób; w dodatku rozwinął parasol.
Tak kroczyli powoli i poważnie ku bulwarom, aby obejrzeć dżonkę. Oddalili się więc od miejsca, gdzie europejskie okręty zarzuciły kotwice. — — —



97