stałymi mieszkańcami (parafji, w której pracują), w r. 1861, w porównaniu z r. 1851, ludność o 5⅓% liczniejsza wtłoczona była w ilość mieszkań o 4½% mniejszą... Gdy proces wyludniania wsi, powiada dr. Hunter, dochodzi do swego kresu, to powstają „wioski na pokaz“ (showvillages), złożone z paru zaledwie domków, w których nie wolno mieszkać nikomu prócz pastuchów, ogrodników i gajowych, stałej służby dworskiej, zazwyczaj dobrze traktowanej przez swych łaskawych panów[1]. Ale ziemia wymaga uprawy, i okazuje się, że zatrudnieni na niej robotnicy nie mieszkają u właściciela majątku, lecz przychodzą z wioski otwartej, odległej może o jakie 3 mile [angielskie], gdzie znaleźli mieszkania u licznych drobnych właścicieli, ponieważ ich chaty w wiosce zamkniętej zostały zburzone. Zwykle tam gdzie się zanosi na podobne rozwiązanie, chaty samym już swym wyglądem nędznym zdradzają los, na który są skazane. Widzimy je na różnych szczeblach naturalnego zniszczenia. Dopóki dach się nie wali na głowę, robotnikowi wolno opłacać komorne, i nieraz robotnik jest rad, że mu to czynić wolno, nawet gdy każą mu płacić cenę dobrego mieszkania. „Me me robi się więcej remontu, ani żadnych reperacyj, prócz tych chyba, które może wykonać sam mieszkaniec, żyjący w nędzy. Gdy wreszcie chata stanie się całkiem do zamieszkania niezdatna — to właścicielowi przybywa jedna rozwalona chałupa, a ubywa w przyszłości odpowiednia kwota podatku na ubogich. Podczas gdy obszarnicy uwalniają się od podatku na ubogich, wyludniając swe włości, wypędzeni robotnicy udają się do najbliższego miasteczka lub wioski, otwartej. Mówię: do „najbliższej“ miejscowości, ale ta „najbliższa“ miejscowość może leżeć o 3—4 mile [angielskie] od folwarku, gdzie robotnik codzień musi harować. A zatem do całodziennej pracy dołącza się jeszcze drobnostka: konieczność codziennego przemarszu 6—8 mil. dla zapracowania na chleb powszedni. Wszelka praca rolna jego żony i dzieci odbywa się w tych samych ciężkich warun-
- ↑ Taka „wioska na pokaz“ wygląda dość ładnie, ale jest tak samo nierzeczywista, jak słynne wioski potemkinowskie, które Katarzyna Druga oglądała w swej podróży na Krym. W ostatnich czasach poczęto rugować 1 pastuchów z „wiosek na pokaz“. Naprzykład pod Market Harborough istnieje owczarnia, obejmująca około 500 akrów, gdzie potrzebna jest praca jednego tylko człowieka. Dla zaoszczędzenia sobie długich marszów po tych rozległych równinach, po bujnych łąkach Leicesteru i Northamptonu, pastuch dotychczas mieszkał zwykle w domku przy owczarni. Teraz dają mu trzynastego szylinga, na mieszkanie, którego musi sobie szukać w odległej wiosce otwartej.