poniżej minimum. [Ich to właśnie dotyczy poniższy cytat, zaczerpnięty ze „Standardu“, głównego organu torysów, t. j. konserwatystów]: „Scena, pełna grozy, rozegrała się wczoraj w jednej z dzielnic stolicy. Choć niecała wielotysięczna masa bezrobotnych z Eastend manifestowała pod czarnemi sztandarami, to jednak pochód był dość imponujący. Uprzytomnijmy sobie cierpienia tej ludności. Umiera ona z głodu. Fakt to prosty i straszliwy. Jest ich 40.000... Za naszych dni na przedmieściu naszej wspaniałej stolicy, tuż obok największego skupienia bogactw, jakie świat kiedykolwiek oglądał — 40.000 ludzi, pozbawionych pomocy, umierających z głodu! Te tłumy tysiączne obecnie wdzierają się do innych dzielnic. Wciąż nawpół głodni, dziś w twarz nam miotają swe cierpienia, wołają o pomstę do nieba, opowiadają nam o wynędzniałych mieszkaniach, o tem, że niepodobna znaleźć roboty i że na nic zda się żebrać. Gminni płatnicy podatku na ubogich są już sami na brzegu pauperyzmu wskutek wymagań władz parafjalnych“. („Standard“, 5 kwietnia 1866 r.).
Ponieważ wśród kapitalistów angielskich modne jest przedstawiać Belgję, jako „raj robotników“, gdyż tam „wolność pracy“, lub — co na jedno wychodzi, — „wolność kapitału“, nie jest ograniczona ani przez „despotyzm“ trade unionów, ani przez ustawodawstwo fabryczne, przeto poświęcimy słów parę „szczęściu“ „wolnego“ robotnika belgijskiego, którego uszczęśliwiają kler, arystokracja, liberalna burżuazja i biurokracja, ale dalibóg nie trade — uniony i nie ustawy fabryczne. Z pewnością nikt głębiej nie wniknął w tajniki tego szczęścia, niż zmarły pan Ducpétiaux, inspektor generalny belgijskich więzień i zakładów dobroczynnych, a zarazem członek komisji centralnej dla statystyki Belgji. Weźmy jego dzieło: „Budgets économiques des classes ouvrières en Belgique, Bruxelles 1855“. Między innemi poznajemy tam normalną belgijską rodzinę robotniczą, której roczny przychód i rozchód są przedstawione według szczegółowych rachunków i której stan odżywiania jest porównany z racją pożywienia żołnierza, marynarza i więźnia. Rodzina „składa się z ojca, matki i czworga dzieci“. Z tych „sześciu osób cztery mogą być przez rok cały użytecznie zatrudnione. Autor zakłada zgóry, że w rodzinie tej „niema chorych, ani też niezdolnych do pracy“, że nie ponosi ona „żadnych wydatków na cele religijne, moralne lub intelektualne, z wyjątkiem drobnej opłaty za krzesła w kościele“, ani też nie opłaca „składek do kas oszczędnościowych,
Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/785
Wygląd
Wystąpił problem z korektą tej strony.