nawet pojedynczą izbę. Dr. Embleton, lekarz szpitala dla chorych na choroby zakaźne, powiada: „Bezwątpienia, przyczyny trwania i rozszerzania się tyfusu szukać należy w stłoczeniu istot ludzkich i w niechlujstwie ich mieszkań. Robotnicy zazwyczaj mieszkają w domach, położonych w ślepych zaułkach i na podwórzach. Domy te pod względem światła, powietrza, przestrzeni i czystości są istnemi wzorami braku higjeny, są zakałą każdego cywilizowanego kraju. Mężczyźni, kobiety i dzieci sypiają tam w kupie. Jeżeli chodzi o mężczyzn, to nocna zmiana przychodzi zaraz po wyjściu dziennej, tak że pościel ledwo zdąży ostygnąć. Domy, źle zaopatrzone w wodę 1 gorzej jeszcze w ustępy, są plugawe, duszne i smrodliwe.“[1] Komorne tygodniowe za te nory wynosi od 8 pensów do 3 szylingów. „Newcastle-upon-Tyne, — powiada Dr. Hunter, — jest przykładem, jak jeden z najpiękniejszych szczepów naszego narodu pod wpływem zewnętrznych warunków, mieszkania i ulicy, stoczył się do stanu nieraz wręcz barbarzyńskiego zwyrodnienia.“[2]
Wobec przypływów i odpływów kapitału i pracy stan mieszkań w danem mieście przemysłowem może dziś być znośny, a jutro stać się ohydny. Albo też zarząd miasta może wreszcie zabrać się do usuwania najgorszych plag. Nazajutrz nadciąga jak szarańcza chmara obdartych Irlandczyków lub wynędzniałych robotników rolnych angielskich. Pakują ich do suteryn, do stodół, aż wreszcie zamieniają jakiś dotychczas porządny dom robotniczy w dom noclegowy, którego mieszkańcy zmieniają się tak szybko, jak żołnierze na kwaterunku podczas wojny trzydziestoletniej. Przykładem — Bradford. Właśnie filister municypalny był tam bardzo zajęty reformą miasta. Ponadto jeszcze w r. 1861 było tam 1751 domów niezamieszkanych. Ale wtem zaczyna się rozkwit przemysłowy, o którym niedawno piał tak wymownie ckliwy liberał, pan Forster, przyjaciel Murzynów. A wraz z rozkwitem przemysłu oczywiście zalały miasto wiecznie rozkołysane fale „armji rezerwowej przemysłu. czyli „względnego nadmiaru ludności“. Ohydne suteryny i izby, których spis[3] Dr. Hunter otrzymał od agentów pewnego towarzystwa