Strona:PL Marx Karl - Kapitał. Krytyka ekonomji politycznej, tom I, zeszyty 1-3.pdf/773

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

skup kontraktów najmu, których wygaśnięcie się zbliża. „Po dżentelmenach z tej branży można się spodziewać tego właśnie, co czynią: wyciśnięcia jak można najwięcej z mieszkańców domu i pozostawienia swym następcom samego domu w jak najgorszym stanie“[1].
Komorne jest tygodniowe, to też ci panowie nic nie ryzykują. Naskutek przeprowadzania linij kolejowych przez miasto „widziano niedawno we wschodniej części Londynu, jak pewna liczba rodzin, wypędzonych ze swych dawnych mieszkań, wędrowała pewnego sobotniego wieczora po mieście, niosąc swe manatki na grzbiecie i nie znajdując żadnego schronienia poza domem roboczym“[2]. Domy robocze są już przepełnione, „ulepszenia“ zaś, uchwalone przez parlament, właśnie teraz dopiero zaczynają wchodzić w życie. Robotnicy, wypędzani ze starych, burzonych domów, nie porzucają swej parafji, lub conajwyżej osiedlają się na jej granicy, w parafji sąsiedniej. „Oczywiście starają się mieszkać jak najbliżej swego warsztatu pracy. W rezultacie rodzina bywa zmuszona zamiast dwóch pokojów wynajmować jeden. Nawet przy wyższem komornem mieszkanie jest gorsze, niż to liche mieszkanie, z którego ją wypędzono. Połowa robotników w Strand odbywa już dwumilowe podróże do swego warsztatu pracy“.
Ów Strand, którego główna ulica imponuje przybyszom obrazem bogactw Londynu, jest zarazem przykładem stłoczenia ludzi w Londynie. W jednej parafji tej dzielnicy urzędnik sanitarny naliczył 581 osób na akr przestrzeni, choć do obszaru tego doliczono połowę szerokości Tamizy.

Rzecz prosta, że wszelkie zarządzenie policji sanitarnej, aby, jak to się dotychczas działo w Londynie, burzyć domy niezdatne do użytku i w ten sposób wyganiać robotników z danej dzielnicy, osiąga tylko ten wynik, że robotnicy stłaczają się tem gęściej w innej dzielnicy. „Albo“, mówi Dr. Hunter, „cały ten proceder musi się skończyć jako niedorzeczność, albo też musi się zbudzić sympatja publiczna (!) do tego, co dziś już bez przesady można nazwać obowiązkiem narodowym, a mianowicie do dostarczania dachu nad głową ludziom, którzy sami nie mogą go sobie sprawie z braku kapitału, ale którzyby mogli odszkodować właścicieli domow zapo-

  1. „Public Health. 8th report. London 1866, str. 91.
  2. Tamże, str. 88.