my, które nadaje mu zmiana faz cyklu przemysłowego, a mianowicie przeludnienie ostre podczas kryzysów i chroniczne podczas okresów stagnacji, — to posiada ono stale trzy formy: płynną, utajoną i chroniczną.
Ośrodki przemysłu nowożytnego — fabryki, rękodzielnie, huty, kopalnie i t. d. — to odpychają robotników, to znów przyciągają ich w większych masach, tak, że naogół liczba ich wzrasta, choć w zmniejszającym się stosunku do skali produkcji. Przeludnienie istnieje tu w formie płynnej.
Zarówno w fabrykach we właściwem znaczeniu tego wyrazu, jak we wszelkich wielkich warsztatach, gdzie stosowane są maszyny lub choćby tylko przeprowadzony jest nowożytny podział pracy, istnieje masowe zapotrzebowanie robotników mężczyzn w wieku młodzieńczym. Gdy okres ten mija, tylko niewielka garstka pozostaje w tych samych gałęziach pracy, większość zaś regularnie bywa wydalana. Ci wydaleni stanowią żywioł przeludnienia płynnego, wzrastającego wraz z rozmiarami przemysłu. Część ich emigruje, a w gruncie rzeczy podąża tylko za emigrującym kapitałem. Jednem z następstw tego stanu rzeczy jest, że ludność kobieca wzrasta szybciej od męskiej, jak o tem świadczy przykład Anglji. Jest to sprzecznością samego ruchu kapitału, że naturalny przyrost ludności nie zadowala potrzeb jego nagromadzania, a jednak je zarazem przekracza. Kapitałowi potrzebna jest większa masa robotników w wieku młodzieńczym, mniejsza — w dojrzałym. Ta sprzeczność nie jest bardziej krzycząca, aniżeli inna, ta mianowicie, że rozlegają się skargą na brak rąk roboczych, podczas gdy jednocześnie tysiące robotników znajdują się na bruku, gdyż podział pracy przykuwa ich do pewnego określonego zawodu.[1] Przytem kapitał tak szybko spożywa siłę roboczą, że robotnik w wieku średnim jest już przeważnie mniej lub więcej zużyty. Bądź przechodzi on do szeregów rezerwy, bądź zostaje zepchnięty z wyższego szczebla na niższy, podczas gdy
- ↑ W ciągu drugiego półrocza 1866 r. wydalono w Londynie 80.000—90.000 robotników. W sprawozdaniu inspekcji fabrycznej za to półrocze czytamy; „Nie wydaje się całkiem słuszne, jakoby popyt zawsze wywoływał podaż właśnie w momencie, gdy staje się potrzebna. Przynajmniej w stosunku do pracy to się nie sprawdziło, gdyż wiele maszyn było w zeszłym roku nieczynnych z powodu braku rąk do pracy. („Reports of insp. of fact. for 31st october 1866 London 1867“, str. 81).